No to dzisiaj będzie ciekawie. Pisząc ten artykuł, trochę pośmieszkujemy, troszkę opowiem Wam jak to wyglądało ze mną, ale przede wszystkim wytłumaczę na czym polega główna różnica pomiędzy angielskim uczonym w Polsce, a tym realnym – użytkowym. Odpowiem również na jedno z najczęściej zadawanych pytań – Czy ja się dogadam na tych studiach?
📍 Gotowi? Curtains up!
Zaczynając od początku, bo tak by wypadało, trzeba sobie wyjaśnić jedną ważną kwestię: Jak to jest z tym Angielskim i na jakim etapie jego rozwoju jestem? Trzeba realistycznie zaznaczyć, że Angielskiego, jak wielu innych dziedzin uczy się przez całe życie i o ile nie jesteście geniuszami, nie pojmiecie 100% całości języka, tak samo jak swojego języka ojczystego. Nie warto się tym przejmować, nawet jeśli jesteście zawziętymi perfekcjonistami. Cecha ta bardzo pomaga rozwijać swoje umiejętności języka angielskiego, pod warunkiem, że jest odpowiednio zbalansowana. Poprzez tą wypowiedź, staram się dać do zrozumienia każdemu z osobna, że bez znaczenia jest fakt, jak rozbudowany jest twój angielski, tutaj – w Anglii, każdy przechodzi ten sam proces, który niekoniecznie ma wiele wspólnego z tym, czego nauczono Was w szkołach.
Anglia to zbiorowisko ludzi z całego świata – witaj przygodo! Każdy mówi i akcentuje inaczej, każdy brzmi i wysławia się na swój własny sposób, dlatego nie warto się zastanawiać nad tym, co potrafi się teraz, lecz bardziej nad tym, jak nauczyć się języka codziennego, po przyjeździe na studia. Osobista rada, którą mogę się podzielić? Myśl przyszłościowo.
📍 Czyli muszę zaczynać wszystko od początku?
Niezupełnie. Z własnych doświadczeń mogę stwierdzić, że podstawa jak i jej rozszerzenie dla języka angielskiego w Polsce ma swój sens i brnie odpowiednim torem do 6 klasy podstawówki. Nie jest to winą o tyle nauczycieli, co rządów ustalających program który zostanie przerobiony, ale o tym może kiedy indziej. Przejdźmy do tego, co interesuje Was najbardziej, czyli co zastaniecie po przylocie. Żeby niechcący nikogo nie zniechęcić a w zamian zaintrygować, opowiem, jak to było na moim przykładzie.
Lotnisko, pożegnanie z najbliższymi i lecimy. Samolot ląduje, podjeżdżają schody, wszystko się dzieje szybko. W drodze do bramek słychać pierwsze oznaki angielskiego akcentu. Trzeba odnaleźć autobus, będzie gadane – będzie problem. E? y? Bus to London? No i to by było na tyle. Pierwszy dzień, pierwsze jedzenie i spotkanie z Hindusem. To na pewno zostanie w mojej pamięci na długo. To co? Burgery? Ty zamów ja Ci dam kasę, powiedziałem do kolegi słabo przekonany swoimi umiejętnościami. Usiedliśmy wygłodniali naprzeciwko siebie i czekaliśmy spokojnie na nasze jedzenie. Po chwili kucharz zadał pytanie w naszą stronę, na które bezdusznie wzruszyliśmy ramionami, zwyczajnie nie mając pojęcia o co mu chodzi. I właśnie mniej więcej tak wyglądają początki każdego, nawet jeśli parę tygodni wcześniej z matury przyszły wyniki ponad dziewięćdziesięciu procentowe. Można to prosto wytłumaczyć. W Polsce każdy posiada ten sam ton i akcentuje wyrazy w podobny sposób, do czego nasze ucho się przyzwyczaja przez cały proces edukacji. Dlatego, właśnie, gdy osoba o zupełnie innym akcencie odezwie się do Nas, na początku możemy mieć problemy z jej zrozumieniem, ponieważ nigdy nie mieliśmy wcześniej z tym styczności. Nie warto się tym przejmować i zwyczajnie zacząć przyswajać się do środowiska. Z biegiem czasu, (lub też i nie) każdy nabiera własnego stylu, akcentu i rozwija swoje umiejętności językowe, co jest naprawdę ciekawym doświadczeniem.
Najwięcej uczycie się poprzez praktykę a nie teorię i o tym trzeba pamiętać. Regularne przebywanie z ludźmi każdego dnia, uczy i rozwija Was znacznie szybciej, niż lekcje języka angielskiego w szkole, dlatego nie przejmujcie się, jeśli na ten moment Wasz angielski nie jest na zadawalającym Was poziomie. Wszystko jest do nadrobienia, i jest do tego znacznie prostsza droga, droga praktyczna. Dlatego bez obaw o komunikację w pracy czy na studiach, bo ta chodź podstawowa i niezbędna, wcale tak ciężka tutaj nie jest.
Motywująca może być również informacja, że język angielski zawiera znacznie mniej słów w porównaniu do języka polskiego, gdzie większość ludzi żyjących na terenie Anglii używa języka najprostszego, najbardziej komunikatywnego, takiego, którym jesteście w stanie się płynnie porozumiewać już po 3 miesiącach obycia z nim. Wszystkiego rodzaju skomplikowane synonimy czy archaizmy zazwyczaj zostają w zapomnieniu. Pamiętajcie, że nie tylko Wy, będziecie tutaj przyjezdnymi. Poznałem wiele osób, które żyją tutaj bez jakiejkolwiek znajomości języka urzędowego, i znakomicie dają sobie radę, dlatego na koniec taka mała drobnostka: Nie warto się bać, bo żaden Polak od razu Anglikiem się nie urodził – Czasem bywam zbyt oczywisty, a jeśli nie spróbujecie, to jak się sprawdzicie?
📍 Oskar, 2 rok Football Business and Media UCFB Wembley 📍