autor: Dominika Kalinowska, absolwentka Psychology na University of Bedfordshire i studentka studiów magisterskich Consumer Psychology na Anglia Ruskin University
Po kolei…
Jest Piątek, mój Uni day (jedyny dzień w tygodniu, gdyż jestem na magisterce). Zajęcia zaczynają się o 10am, więc zwykle wstaję ok 8.30am. Wstaję, myję zęby i schodzę do kuchni.
Zaczynam od gorącej wody, szybkiego śniadania i przeglądu porannych wiadomości. Nie ma nic gorszego niż próba przeżycia pierwszych kilku godzin po wstaniu na pusty żołądek i nie – chipsy z automatu w bibliotece kampusu nie liczą się jako śniadanie. Ubieram się, nakładam make-up i wychodzę. Studiuję w Cambridge, więc wszędzie dojeżdżam rowerem. Nawet śnieg mnie nie powstrzyma!
Jeśli mieszkasz na terenie kampusu, możesz spokojnie zadowolić się dłuższą poranną rutyną, ponieważ dosłownie widzisz budynek, w którym odbywają się wykłady (miałam tak jak mieszkałam w Luton i chodziłam na University of Bedfordshire).
Jeśli zdarzy Ci się mieszkać poza kampusem, będziesz musiał znaleźć najbliższy przystanek autobusowy i czekać w milczeniu z innymi studentami. Jak już wspomniałam, ja nie czekam na busa, wybieram rower.
Od teraz Twój dzień będzie wyglądać tak:
1) Jesteś zmuszony zabić jakoś czas na kampusie, ponieważ masz cztero-, pięciogodzinną przerwę między swoimi zajęciami. W takim przypadku zrelaksuj się! Zjedz coś, ciesz się dobrą książką, upewnij się, że masz wszystko przygotowane na następną lekcję.
2) Wszystko zostało zgniecione w chaotyczny blok zajęć. W takim przypadku należy zjeść coś bezpośrednio przed zajęciami i od razu po nich nic tak nie zabija koncentracji jak głód.
3) Twój dzień jest przepełniony, ale każde zajęcia są oddzielone od następnych o godzinę przerwy. To prawdopodobnie najgorszy dzień, ponieważ ciągle przechodzisz ze stanu aktywnego do stanu nieaktywnego. Sposoby radzenia sobie z tego rodzaju harmonogramem dnia są podobne do tych w scenariuszu pierwszym.
W moim przypadku mam zajęcia od 10am- 4pm z jedną przerwą na lunch o 1pm-2pm. Mało czasu, bo zwykle stoi się w kolejce po jedzenie w kawiarence 30min, ale jakoś daję radę. Pamiętaj, żeby na uczelnię zabrać ze sobą butelki z wodą lub herbatą! Stay Hydrated.
Dzień na uczelni się skończył, co teraz? Cóż, większość towarzystw uniwersyteckich organizuje spotkania wieczorem, aby uniknąć kolizji z lekcjami. Grupy te mogą być świetnym sposobem na relaks, szczególnie po intensywnym dniu akademickim.
Ja zwykle wracam do domu po zajęciach, gdyż często są intensywne i jedyne czego pragnę to ciepłe łóżko i gorąca czekolada… Ale czasem zdarza mi się chodzić na dodatkowe zajęcia albo spotkania societies po uczelni, więc urozmaicam sobie plan.
Pracuję 3-4 dni w tygodniu
więc czekam na piątek jak na zbawienie, bo wiem że w sobotę nie muszę nic robić (staram się przeznaczyć jeden dzień w tygodniu na nicnierobienie 🙂
Wieczorem lubię czytać artykuły, które mam zadane na następny tydzień przy chillowej muzyce. Tu macie linka, może akurat ktoś to polubi do nauki.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej i umówić się ze mną na konsultacje, odezwij się do teamu Studia w Anglii